Kobalt, ceruleum - błękit nieba, piowozielone grzbiety wzgórz, opozycja ugru i szmaragdu. Krajobraz Toskanii. Ta ziemia od dawna fascynuje malarzy z północy. Kolejnym tego dowodem są obrazy z włoskiego cyklu Iwony Fischer-Zuziak. Starannie wybrane, chciałoby się rzec wyreżyserowane kadry przywołują odległe echo widoków towarzyszących renesansowym Venus. Spoglądamy na nieruchomy pejzaż z oddalonego punktu: z okna, wyniosłości lub samolotu jak na obiekt, doznając przy tym osobliwego wrażenia podobnego temu, jakie znamy z marzenia sennego, kiedy to nagle znajdujemy się w nieznanej okolicy. Jest to wrażenie nierzeczywistości. Artystka przyznaje, że owa nierzeczywistość jest zamierzona, że stara się tropić ją i odkrywać swym malarstwem, bowiem odnosi ona świat widzialny do innego porządku, który możemy jedynie przeczuwać. Znakami kierującymi ku niemu może być najbardziej autentyczny trójkąt wyciętego lasu, jak równie geometria wytyczonej przez wzgórza drogi, samotne drzewo. W malarstwie Iwony Fischer-Zuziak, podobnie jak w sekretnym dzienniku, zawiera się pamięć miejsc i zdarzeń zamknięta w formie obrazu.
Jednak pod tą z pozoru spokojną, liryczną narracją odnajdujemy malarski nerw i, co nie najmniejsze, osobiste wyznanie.
Jerzy Kałucki