Celina Oczkowska
Jerzy Madeyski
Celina Oczkowska rozpoczęła swą karierę artystyczną w Krakowie. Dość skromnie, jak zresztą wszyscy najbardziej nawet utalentowani młodzi. Potem słuch o niej zaginął: wiadomo było, że wyjechała gdzieś na południe, do Włoch czy jeszcze dalej. I właśnie stamtąd, z Palermo, w którym mieszka i pracuje, wyruszyła w swój, tym razem już triumfalny, marsz na północ. W drogę, mierzoną coraz to nowymi wystawami i coraz bardziej pochlebnymi głosami krytyki. Obecnie bierze udział w "Tygodniu włoskim" w Norymberdze u boku takich sław, jak Guttuso, Migresco i Cagli, co mówi samo za siebie. Lecz może również napawać pewnym niepokojem, świadcząc, że Oczkowska stała się włoską malarką. Otóż nie. Siła artystki, poza niewątpliwym talentem i wciąż doskonaloną wiedzą malarską, polega właśnie na pewnej odrębności, na świeżym, wrażliwym, a już niedostępnym dla autochtonów dostrzeganiu krajobrazu i ludzi Sycylii, którym poświęciła swą sztukę. Oczkowska w pewnym sensie odkrywa wyspę na nowo dla jej mieszkańców, tak jak - zachowajmy wszystkie proporcje - uczynił to Conrad wobec otrzaskanych z morzem Brytyjczyków. W jej pejzażach jest zawarta bajeczna kolorowość sycylijskich wybrzeży i przejrzystość morskiego powietrza, oślepiającego słońca i błękitna ruchliwość wody. Jest cała dekoracyjna uroda kraju, lecz również dynamiczność jego układów przestrzennych i - nieraz - bliskie dramatowi napięcie. Kolejną cechą obrazów Oczkowskiej jest - jakże rzadka - umiejętność budowania monumentalnych kompozycji z niewielkich na ogół elementów formy, z dalekich domków rybackich czy wyciągniętych na brzeg łodzi. Zachowując szczegóły wznosi z nich mocny szkielet obrazu, zbiegający się wokół wyraźnej dominanty. Okazją do bardziej wyczerpującego omówienia sztuki Oczkowskiej będzie jej krakowska wystawa, która, miejmy nadzieję, odbędzie się w przyszłym roku. Bo warto!
Jerzy Madeyski- Życie Literackie