Beata Będkowska

"Jak w życiu"

 

Czy malarstwo to część życia? – w ujęciu encyklopedycznym tak. Czy jest życiem? – są tacy, którzy to mogą potwierdzić. Ich nazwiska są powszechnie znane. Zwykle bardziej niż dzieła, na których wyrosły. Picasso, Dali, Van Gogh – ich legenda przysłoniła potrzebę obcowania z codziennym źródłem estetycznych i duchowych przeżyć jakim jest kontakt z malarstwem. Internet sprawia, że mogąc wywołać sobie Guernicę ruchem palca, nie potrzebujemy niczego już co jest mniej znane, mniej prestiżowe, a szczególnie tańsze. To przekonanie, płynie z braku wrażliwości ducha i otępienia umysłu, pogłębianego przez globalistyczną propagandę. Ta filozofia chytrego parweniusza zubaża nasz umysł o możność wymiany myśli z artystą – bliźnim. Artystą, którego nasze wzdęte ego nie pozwala wystarczająco docenić. Przecież my, nasz palec, nasz klawisz pozwala wierzyć, że rozmawiamy z Picassem na cóż więc truć sobie głowę jakimś młodym twórcą, nie widywanym w TVP Kultura ani nawet w Polsacie. Po co przejmować zakres wrażliwości drugiego człowieka skoro potrafimy bez tego zarobić, na co zatem ta sztuka? „Ludziom-kieszeniom” jej istnienie wydać się może podejrzane a wręcz nieopłacalne. Zapominamy, że sztuka w mediach nie istnieje. Ona żyje wśród nas i tylko jej codzienne tętno, bezpośredni dotyk pozwalają pojąć jej sens.

Gdy zobaczyłem obrazy Beaty Będkowskiej w Internecie nie mogłem w pełni odczuć cichego kobiecego szeptu, który z nich dobiega. Delikatnego, skromnego i pełnego intymnego wdzięku. Dopiero oglądane w mieszkaniu malarki, odsłaniają swoją prawdziwą tożsamość. Opowiadając o stanach duszy w różnych klimatach, różnych porach dnia nie używają wielkich słów, patetycznych sformułowań. Prace młodej malarki nie puszą się rozwiązaniami zapewniającymi szum mediów. Bliższy im wydaje się szum cykad. Szok czy skandal - gwarantujące wysoką oglądalność w krótkim czasie są obce ich autorce. Obrazy Beaty nie są „jak w telewizji”. Są jak w życiu. W cichej rozmowie o rzeczach powszednich, przekonują iż mogą być one niezwykłe, podczas gdy niezwykłości powszednieją...
Dopiero dotyk farby i ślad pędzla uświadamia nam rolę malarstwa w zwykłym, codziennym bytowaniu. Jak może je rozświetlać i jak pomóc w znoszeniu samotności. Samotności w pustce pełnego supermarketu.
 
                                                                                                                                                            Piotr Szmitke